piątek, 23 grudnia 2011

S.O.S dla świata kropla w morzu

Mateusz Damięcki:"Problem braku wody, nie tylko w Afryce, lecz także takie widmo dla nas, nurtował mnie od jakiegoś czasu. Już na pierwszym spotkaniu z producentką programu Małgosią Łupiną zobaczyłem, że dokładnie wie, czego chce. Wiedziałem też, że na wyprawę do Ghany będzie jechała Magda Różczka i tak naprawdę nie zastanawiałem się długo nad podjęciem decyzji." - mówi Mateusz Damięcki. "Powiedziano mi, że może być ciężko, gorąco. Zapakowałem podstawowe rzeczy na taki wyjazd - czapkę z daszkiem, kremy z filtrem... Tylko że zamiast bawić się i wygrzewać w słońcu pojechaliśmy do wioski w Ghanie. No i okazało się, że tam jest tak gorąco, że nie można wytrzymać. Upał wystarczył, by rozwiać moje wątpliwości co do tego, czy problem braku dostępu do wody pitnej faktycznie jest tak poważny. Kiedy jest ci gorąco nad polskim morzem idziesz do sklepu 20 m dalej i kupujesz butelkę czystej wody, albo idziesz do domu, bierzesz prysznic, żeby się ochłodzić. Tam jest to niemożliwe, woda jest na wagę złota." - kontynuuje aktor.



Magdalena Różczka:Na pytanie co z całego wyjazdu najlepiej zapamiętała aktorka odpowiada: "Uczucie, że łamie mi się kark, kiedy niosę wodę na głowie... Smak wody po powrocie do wioski od źródła... Uczucie wstydu, kiedy piłam z butelki. Wstyd, bo nie miałam więcej, żeby się podzielić. Pić było mi tam głupio za każdym razem. Kiedy zobaczyłam, czym ci ludzie muszą zaspokajać pragnienie to... wszystko nabrało innej wartości. Wracałam do hotelu, odkręcałam kran i też dziwnie się czułam, wiedząc, że kilka, kilkanaście kilometrów dalej ktoś ma gorszą wodę niż my w kałuży w Polsce. W czasie wyjazdu przeżywałam też swoistą sinusoidę odczuć. Najpierw przeżyłam szok, że tak to wygląda, później pojawiła się bezradność, myśl, że cokolwiek bym nie zrobiła to i tak nic nie zmienię, a na koniec moment zrywu, że jednak możemy coś zrobić, działać."- opowiada Magdalena Różczka.

2 komentarze: